wtorek, 1 marca 2011

"Zdrowe" systemy

Słońce odbija się leniwie w dachach i oknach bloków. Gdyby nie ten szron, można by poczuć się naprawdę wiosennie. Tym bardziej, że jest już marzec! Coraz bliżej dodatnich temperatur, długich spacerów i lepszego samopoczucia.
Z pokoju Stworki wołają, by mama dała im kolejny kubek herbaty. A ona po raz dziesiąty odświeża stronę z rekrutacją do zerówki i przedszkola... w jej głowie padło już wiele niezbyt miłych słów, skierowanych do anonimowych twórców systemu. Po ponad godzinie nie udało jej się zarejestrować nawet jednego dziecka.
Swoją złość wyładowała już na biednej klawiaturze i uszach pana M. Dopiero po wykonaniu telefonu do urzędu, dowiedziała się o chwilowym zawieszeniu stron...
Nie ma to jak nasze, ojczyste systemy! I to nie tylko komputerowe. Można na przykład wspomnieć o służbie zdrowia. tej bezpłatnej. Temat rzeka...
Jest niedziela, mały Stworek gorączkował już 6 dobę i trzeba było sprawdzić czy w morfologii wszystko ok. Wizyta w szpitalu. Na wstępie bliskie spotkanie z kotarami, doskonale wprowadzającymi w ducha minionej epoki... W zasięgu wzroku-szyba. I napis: REJESTRACJA.
Za szybą nikogo nie widać.
Pani M.- Dzień dobry! 
Nic.
Pani M., nieco głośniej- Dzień dobry!
-Idę już, Idę!- z drzwi za szybą wygramoliła się postawna kobieta o twarzy nieskalanej odrobiną życzliwości. Tłuste włosy, mętne oczyska i to spojrzenie, informujące o totalnej niechęci wobec przybyłych.
-Dzień dobry.-po raz trzeci wydobywa się z gardła pani M.
-O co chodzi? Po co Pani przyszła?-obrażonym głosem pyta kobieta.
-Dziecko gorączkuje już 6 dzień...- nie zdążyła dokończyć zapytana.
-To do lekarza, nie tutaj!
-Ale to jest szpital. Tu są lekarze- odpowiada, już mniej grzecznie pani M.
-Najpierw do innego lekarza, do rodzinnego!
-Byłam, dostała leki ale nadal nic się nie dzieje i kazano nam przyjechać tutaj. Chcę żeby ktoś ja zobaczył.- pani M. z determinacją i złością na twarzy patrzy w oczy kobiety-kulomiota. W głowie huczy jej wiele niemiłych słów, ale musi się opanować.
-Ale nie ma takiej potrzeby, do przychodni musi iść! Po skierowanie!
-Jest sobota. A skierowania dla dziecka mieć nie muszę. Proszę, tu są książeczki.
Kobieta zamyśliła się, zaskoczona taką reakcją. Ale mała zmarszczka, która pojawiła się na jej twarzy, dała nadzieję na koniec tej bezsensownej wymiany zdań.
-No trudno, wejść proszę....

Nie ma to jak miła atmosfera i poczucie bycia zrozumianym :)

5 komentarzy:

  1. Za takie traktowanie ma się ochotę dać paniusi odczuć jej brak kompetencji. Ale w takiej sytuacji człowiek najczęściej czuje tylko ochotę jak najszybszej pomocy dziecku!
    I jak tam, małe czuje się lepiej?

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak nasza służba zdrowia to temat rzeka jak i systemy internetowe:) Co rusz to coś nawala jak tylko więcej ludzi wejdzie w tym samym czasie:D Koleżanka tez miała podobnie i 100 razy wypełniała formularze az wreszcie powielu trudach wpisała:) no a teraz tylko czekać 1,5 miesiąca!! :/ zgroza
    Buziaczki!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzeba mieć końskie zdrowie i stalowe nerwy. Każdy pretekst jest dobry do ćwiczenia w tej szkole przetrwania ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. TEN SYSTEM I BIUROKRACJA JUZ DAWNO PO DRODZE ZGUBILA PACJENTA.JEZELI CHODZI O PERSONEL TO NIEZALEZNIE JAKA PROFESJA WAZNE JAKI CZLOWIEK WYKONUJE DANY ZAWOD.TAKI BEDZIE LEKARZ KSIADZ CZY PIELEGNIARKA.ZYCZE JAK NAJWIECEJ DOBRYCH LUDZI W TWOIM ZYCIU.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli pozostawisz swoją myśl, będzie mi bardzo miło :)