środa, 23 marca 2011

Sala

W powietrzu czuć już było wiosnę. To był pierwszy ciepły dzień w tym roku. Pani M., zmarzluch jakich mało, pozwoliła sobie nawet na odpięcie włosia (czy jak to inaczej nazwać?) od kaptura zimowej kurtki. Wdychając zapach słońca i rokoszując się urokami ukochanego miasta P., nacisnęła przycisk domofonu. Po pokonaniu czterech pięter, już pukała do drzwi mieszkania swoich kuzynek. Spędziły w nim kilkadziesiąt minut i z podekscytowaniem ruszyły w stronę przystanku tramwajowego.
Zielona maszyna zawiozła je do wielkiego budynku, kształtem przypominającego każde inne centrum handlowe w Polsce (dobra, przesadzam..nie każde).
Pani M. niby nie chciała, ale chciała... dlatego z lekkim strachem kupiła bilet i zasiadła w ciemnej sali razem z K. i K.
Żadna z nich nie miała pojęcia, że czeka je niesamowite przeżycie. Nie spodziewały się nawet tego, że wychodząc z sali będą ocierały łzy.
Zaczęło się zupełnie normalnie. Nowoczesna rodzina z wyższych sfer. Całkiem fajny nastolatek, studniówka, szukanie nowych przeżyć. I nagle STOP. Na ekranie pojawia się dziwna postać (uwielbiam Romę Gąsiorowską), która każdego normalnego człowieka odstraszyłaby po kilku minutach.. I nie chodzi tu wcale o dziwną maseczkę na jej twarzy, ani nawet trochę przerażający sposób mówienia. Dziewczyna bez oporów opowiada nowemu koledze jak bardzo chce.... umrzeć...
Niestety główny bohater chętnie wkracza w jej świat, zaczyna ją naśladować...
Rodzice, zbyt zajęci sobą, nic nie zauważają...
Jak to się kończy? Zobaczycie lub już widzieliście sami...


"Sala samobójców" to bardzo dobry film. Zaskakujący, dający do myślenia.. Opowiada chyba przede wszystkim o samotności. Samotności we własnym domu i ogólnie, w świecie.
Pani M. do dziś próbuje poukładać sobie w głowie każdą scenę, przemyśleć ją, wyciągnąć wnioski. Ale to nie jest łatwe...

Jedno jest pewne. Gdyby ten film powstał w Ameryce, byłby hitem...

P.S. Nie radzę oglądać go w słabszy dzień... Jest dość przygnębiający mimo wszystko...

9 komentarzy:

  1. Chyba się skuszę, choć jakoś z dystansem podchodzę do tego filmu i nie mam pojęcia dlaczego...
    Pozdrawiam! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. ja chyba w ogole nie jestem w stanie go obejrzec. Wlosy mi staja na karku jak tylko slysze ten tytul. Ale slyszalam ze wiele osob bardzo chwli.

    OdpowiedzUsuń
  3. Od kiedy usłyszałam o "Sali..." mam ochotę ją zobaczyć, a Ty tylko podsyciłaś moją ciekawość...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo ooo ! No to po takiej reklamie tego filmu myślę, ze i ja się wybiorę, a co ! ;)

    Hmm.. ale na pewno wybiorę się z kimś, żeby później nie było jakiś nieprzyjemności wracając do domu w samotności, gdy mnie za bardzo przygnębi ! ;)

    Nic tylko czekać aż w mojej małej mieścinie się on pojawi ! ;)

    Pozdrawiam i ściskam mooocno ! ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. potwierdzam wszystko!!
    musimy ten film obejrzec jeszcze raz, tak na spokojnie i z dystansem, to na pewno jeszcze duzo spraw w nim dostrzezemy..
    buziaki!
    k.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dużo o tym filmie słyszałam i jestem nim zafascynowana i bardzo chcę sie na niego wybrać:)) Muzyka jest w nim genialna!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Też słyszałem że ten film jest warty oglądnięcia i daje nieco inne spojrzenie na zmieniający się szybko świat za sprawą mediów i zmiany w naszym społeczeństwie.

    Bardzo profesjonalnie prowadzony blog o różnorodnej tematyce. Będziemy tu częściej zaglądać :) Dziękuje za odwiedziny i miły komentarz

    pozdrawiam M.
    szeptyszczescia.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie oglądałam i waham się czy iść szczerze mówiąc...ja później przeżywam bardzo tego typu filmy :/

    OdpowiedzUsuń
  9. UWAZAM ZE WARTO ZOBACZYC FILM KTORY DAJE NAM PEWNE WSKAZOWKI JAK ZYC ABY WIEDZIEC CO WAZNE A CO WAZNIEJSZE.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli pozostawisz swoją myśl, będzie mi bardzo miło :)