poniedziałek, 28 marca 2011

Matka

Miała wyjątkowe oczy. Duże, niebieskie... I te rzęsy. Ciężko byłoby nie zwrócić na nie uwagi. Gdyby ktoś jej nie znał, z pewnością pomyślałby, że są sztuczne. Wszystko to prawie nie pasowało do tego wychudzonego już ciała i matowych, poszarpanych włosów.
Wtedy rozmawiały chyba po raz ostatni. Była z córeczką. Trzymała jej pulchną rączkę w swojej, chudej i zimnej dłoni. Wymieniły uprzejmości.
Kilka dni później spotkała jej matkę. Drobną kobietę, której twarz krzyczała z bólu. Zatrzymała się. Rozmawiały. Wtedy usłyszała jedną z tragiczniejszych historii o cierpieniu człowieka.
Do dziś zadaje sobie pytanie: gdzie tu jest sens? I cały czas nie potrafi go odnaleźć.

Państwo X to rodzina jakich wiele w małym miasteczku Y. Oboje pracowali w utrzymującym całe miasto zakładzie. Mieli dwie córki. Młodszą, o której już była mowa i Starszą. Ta druga zawsze uchodziła za piękność. Była lubiana, uśmiechnięta i pełna życia. Młodsza wciąż schowana za tymi swoimi długimi rzęsami. Zamknięta w sobie, nieśmiała. W pewnym momencie zaczęła ubierać się w za duże ciuchy, obcięła włosy. Jak to zwykle w małych mieścinach bywa, szybko rozniosło się, że choruje na anoreksję.
Matka robiła co mogła, zjeździła pół Polski szukając specjalistów... Bez efektu. Po kilku latach Młodsza Córka poznała mężczyznę. Nie był wymarzonym zięciem... Ale nie to się liczyło. Córka trochę lepiej jadła i jakimś cudem udało jej się nawet zajść w ciążę. Całe miasto szemrało, że to niemożliwe, że pewnie po jakimś leczeniu. A ona donosiła dziecko. Dziewczynkę.
Jednak choroba powróciła do niej jak bumerang i ugodziła z podwójną siłą. I podczas gdy noworodek w wózku był pyzaty i rumiany, jego matka ledwo przy nim stała.
W tym samym czasie rodzina dowiedziała się o kolejnej tragedii. Starsza Córka poczuła zgrubienie w pachwinie. Okazało się, że to rak. Bardzo złośliwy. Dawano jej kilka miesięcy życia. A w domu czekała na nią dwójka małych dzieci...
Matka Córek spadała w przepaść. Ze strony męża nie mogła liczyć na żadne wsparcie. Nagle obie jej córki  umierały. Jedna na własne życzenie, nieubłaganie łykajac kolejne środki przeczyszczające. Regularnie lądowała w szpitalu ze straszliwymi bólami brzucha. Druga.. nękana straszną chorobą. Ale walcząca. Wracająca do szpitala na kolejne chemie. Udało jej się przeżyć rok, drugi, czwarty. I nie mogła zrozumieć jak to możliwe, że gdy ona tak bardzo pragnie żyć, jej siostra robi wszystko, by się z życiem pożegnać.
Pani M. słuchała spowiedzi Matki i obie płakały. Żadna z nich nie miała jednak pojęcia, że gdy spotkają się następnym razem Młodszej Córki już nie będzie. Umarła...właściwie z głodu, w ogromnym bólu....
Ludzie żałowali, ale nie jej, tylko jej matki i córeczki. Obie błagały, klękały na kolanach, by dziewczyna przestała, by wyzwoliła się z nałogu.. Na próżno... Nałóg był silniejszy od miłości...
Jej mąż już znalazł sobie inną. Śmierć żony tak bardzo go nie dotknęła. Teściowa zaoferowała mu pomoc w  wychowaniu wnuczki. Początkowo nie pozwalał jej na to, z premedytacją.... Dopóki dziewczynka nie zaczęła symulować chorób, przestała chodzić do przedszkola. Wtedy odpuścił.
Starsza Córka jest w coraz gorszym stanie, ma przerzuty. Ale nadal walczy... a wiele ludzi modli się o cud dla niej i dla jej Matki.. Bo ile może znieść jeden, słaby człowiek?

6 komentarzy:

  1. MOWI SIE ZE CZLOWIEK JEST SLABY.JEDNAK NIE MA MIARY KTORA ZMIERZY ILE MOZNA ZNIESC BOLU I TO PSYCHICZNEGO.NIE MA WIEKSZEJ MILOSCI JAK MILOSC DO DZIECKA.TO ZA DUZO ABY TO PRZETRWAC .ZYCIE DAJE BOLESNE NAUCZKI I NIERAZ TRZEBA STAWIC CZOLA PRZECIWIENSTWOM LOSU.BO CO NIE ZABIJE TO WZMOCNI.DAJ BOZE ABY CORKA WYGRALA Z CHOROBA BO TYLKO TO MOZE UMOCNIC MATKE .ITEGO Z CALEGO SERCA JEJ ZYCZE.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak potężna musi być choroba, która z taką siłą zrzuca młodą osobę w przepaść, która jest silniejsza od miłości do własnego dziecka...

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo smutna historia, niestety zdarzają się i takie - więcej ich, niż nam się wydaje!
    pozdrowienia...

    OdpowiedzUsuń
  4. strasznie smutna historia ale przeslanie ktore jest wniej zawarte ,od razu trafia w serce

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem tylko uparta-po prostu ;)

    Ale mi się smutno zrobiło...:(
    Czemu życie bywa i "takie"...

    OdpowiedzUsuń
  6. zbyt smutne to co napisałaś, żeby było prawdziwe. zbyt niesprawiedliwe. każdego dnia powtarzam sobie, że każdy myśli inaczej, inaczej reaguje, różne rzeczy dla różnych osób są końcem świata ale kiedy inni nie szanują tego cudu jakim jest życie, inni oddaliby wszystko za jeden dzień więcej wśród bliskich... rozumiem, że anoreksja to choroba, ale można z nią walczyć a tutaj w tym co napisałaś nie widzę tej walki i to mnie martwi, złości i smuci.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli pozostawisz swoją myśl, będzie mi bardzo miło :)