piątek, 14 października 2011

Emocje/hormony...

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!
Są czasem takie dni, że człowiek jest WŚCIEKŁY!!!
Tak po prostu... powodów nie ma, ale za to jest ogromna ochota by czymś rzucić..
Aż się gotuje w środku i trzeba nie lada wysiłku, by nie wyładować się na biednych Stworkach, czy panu M.
I jakoś tak dzieje się to zazwyczaj tydzień przed  wiadomymi dniami...
Pani M. jest zła na siebie, że nie panuje nad tym, nie ma żadnej kontroli.
Stara się wyżyć na niewinnej fasolce i kiełbasce z pomidorami.
Co tam! Wyjdzie przynajmniej danie po bretońsku, jakaś korzyść....

14 komentarzy:

  1. ja to nawet mam 2 tygodnie przed okresem takie dni wściekłości :P
    Cóż...nic na to nie poradzimy, to nie nasza wina tylko hormonów.
    Uprzedź Pana M ,niech się trzyma od Ciebie z daleka :)

    Spokojności życzę:)
    Buzka

    OdpowiedzUsuń
  2. dobrze mieć na wyposażeniu metalowe naczynia.. nie tłuką się:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj znam to, znam. Potem dostaję się każdemu, kto się napatoczy za rzeczy, sprawy, teksty, które w inny dzień może by nawet rozbawiły... Biologia, chemia, czy jak to zwać. I żadna samokontrola nie wystarcza :((

    OdpowiedzUsuń
  4. :)) w nerwach najlepsze dania wychodzą:)

    OdpowiedzUsuń
  5. i ja to doskonale znam... mi na nerwy pomaga sprzątanie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Też mam teraz jak to mawia mój mąż wściek macicy :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oby smaczne danie wyszło. :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze, że przynajmniej efekt tej wściekłości konstruktywny :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Znam to... czasem pomaga coś dobrego, ciepła herbata i książka, albo babska gazeta:)) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. hi hi witam w klubie ;) A fasolke uwielbiam, bedzie dobra do porannej kawy ;;)))

    OdpowiedzUsuń
  11. hmm ja tak mam niezależnie od tych dni

    OdpowiedzUsuń
  12. a u mnie pojawiają się wtedy nie tyle nerwy, co raczej wilczy apetyt :D

    OdpowiedzUsuń

Jeśli pozostawisz swoją myśl, będzie mi bardzo miło :)