Za oknem ciemno i zimno. Śnieg kapie sobie powolutku, odbijając się w kuchennym oknie. Komu chciałoby się wychodzić teraz na zewnątrz? Brrr... Tylko ciepły koc, gorąca herbatka i jakaś smaczna książka.
A z drugiej strony szyby, na niewygodnym krzesełku z Ikei, z podciągniętymi pod samą brodę kolanami siedzi sobie pani M.
Stworzonka w łóżkach, pan M. znęca się artystycznie nad swoimi figurkami z plastiku (jest maniakiem Warhammera-takiej strategicznej gry, która polega na ciągłym toczeniu bitew.. no w skrócie mówiąc), a ona myśli sobie tylko, jak to miło mieć DOM.
Nie ważne gdzie się znajduje, ile ma metrów kwadratowych i czy jego standard odpowiada dzisiejszym trendom czy nie. Najważniejsze, że w takie dni, jak dziś, można się w nim schować. To ciepło docenia się, gdy pada deszcz, albo gdy wraca się z mroźnego spaceru. A czasem, gdy słyszy się w wiadomościach, że jakiś bezdomny zamarzł gdzieś na śniegu. A przecież on kiedyś też pewnie miał dom...
Pani M. zamyśla się na chwilę... Tekst, który właśnie pojawił się na ekranie jej komputera, zaczyna być coraz bardziej smutny. A ona chciała przecież napisać o czymś pozytywnym, miłym... Taki miała zamiar...
Chciała zobaczyć siebie zwiniętą na wygodnej sofie, przykrytą mięciutkim kocem i zaczytaną w ciekawej książce... A do pełni szczęścia brakowało jej tylko jakiegoś przysmaku... najlepiej takiego, którego nazwa byłaby tak ciepła, jak ogień, który tajemniczo pali się w kominku...
ŚPIĄCE JABŁUSZKA POD WANILIOWĄ PIERZYNKĄ (ze starej książki dla dzieci :) )
Potrzebujesz:
- tylu jabłek, ilu będzie konsumentów (chyba, że ktoś zje więcej, niż jedno)
-cukier-najlepiej trzcinowy,
-budyń waniliowy,
-3/4 l mleka
-pół kostki masła
1)Jabłka obieramy, tarzamy w cukrze i wykładamy na wysmarowaną blaszkę, przykrywamy folią aluminiową. Rozgrzewamy piekarnik do 190st., wkładamy jabłka na ok 40 minut.
2)Przygotowujemy budyń waniliowy wg przepisu, ale w większej, niż na opakowaniu, ilości mleka (czyli na opakowaniu pół litra, więc do sosu 3/4 litra) Na koniec rozpuszczamy w nim masło.
Gotowe jabłuszka otulamy ciepłą i aromatycznie pachnącą pierzynką... Smacznego...
W takie chłodne dni to nie mam ochoty w ogóle wystawiać nosa poza drzwi :P Chociaż dzisiejszy był piękny i sprzyjał spacerowaniu ;) Można było się natknąć na pierwsze oznaki wiosny :)
OdpowiedzUsuńTak dom nie jest dany każdemu, a każdy chciałby go mieć, swoje 4 kąty i by można było powiedzieć, że jest się na swoim :)
No jabłuszka brzmią apetycznie ;)
mmmm, brzmi ciekawie;)
OdpowiedzUsuńWitaj, wpadłam z rewizytą :)
OdpowiedzUsuńAleż wyszło pozytywnie, ja też tej ostatniej mroźnej zimy coraz częściej myślę o tym, że jestem szczęściarą, że mam ten dom, ten dach nad głową i to własne ciepło. I faktycznie nie jest ważne, na ile wyceni go agencja nieruchomości! :) Dla mnie w tej chwili to mój ciepły, bezpieczny dom!
pozdrowienia!
p.s. czy można prosić o usunięcie antyspamu? Autorce on nie przeszkadza, ale komentatorowi owszem i czasem zniechęca do wpisu! :)
Dokładnie tak! Trzeba w punkcie o weryfikację obrazkową kliknąć na NIE :) Będzie łatwiej i przyjemniej!
OdpowiedzUsuńPowodzenia :)
Jak widać udało się - super!
OdpowiedzUsuńdziś też taki dzień harbaciano-podkocowy :)
OdpowiedzUsuńtakie jabłuszka to bym zjadła....
OdpowiedzUsuńpozdrawiam