Nie wiadomo o co tutaj chodzi...
jak to można konsumować mozarellę każdego dnia...
Codziennie od miesiąca.
I nie ma tu żadnej przesady!
Pani M. wcina ten wyjątkowy specjał w towarzystwie plastrów pomidora, listka bazylii i oliwy...
I zaczyna się zastanawiać nad dwoma sprawami.
Punkt pierwszy: ileż to ma kalorii????
Punkt drugi: dlaczego codziennie od trzydziestu dni MUSI zjeść takie danie?
No nic..
Niektóre pytanie (patrz pytanie nr 2) muszą pozostać bez odpowiedzi.
A dla uśmiechu na twarzy pani M. zaprezentuje produkt swojego własnego syna zmagającego się z zawiłościami polskiej ortografii:
rzułty
I jak tu go nie kochać?
nowa ortografia:D
OdpowiedzUsuńTeż kocham mozarellę :)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńAż oczy bolą ;)
OdpowiedzUsuńMiałam fazę na mozarellę... jadłam codziennie :) i wciąż lubię! Ale preferuję pomidory suszone... mmm :)
OdpowiedzUsuńSmacznego!
:)
OdpowiedzUsuńTo danie, zupełnie jak mój W.! On także praktycznie codziennie wcina mozarellę pod taką postacią! :)
OdpowiedzUsuńmniamusnie sie tu zrobilo, ja tez uwielbiam ;) ortografia superancka!!
OdpowiedzUsuńrzułty wymiata :)
OdpowiedzUsuńA mozarella jest pyszna, wcale Ci się nie dziwię!