Niby ogarnęła poranny bałagan.
Niby wstawiła obiad..
Ale zebrać się nie może za pisanie Ważnych Rzeczy..
No jakoś nie daje rady...
Może dlatego, że pierwszy tydzień Stworów w szkole jest, mówiąc kolokwialnie, rozwalony na maksa...
A może po prostu szwy się rozlazły po wakacjach pełnych porannych wrzasków i ciągłego urozmaicania czasu dzieciom..
Coś musi być..
A że nie ładnie walczyć z własną naturą, pani M. zamierza dziś poddać się swojej aurze leniwca i nie napisać ani słowa w języku obcym :)
Wszystko zostawiamy na przyszły tydzień..
Mówiąc słowami Scarlett O'hary: I can't think about that right now. If I do, I'll go crazy. I'll think about that tomorrow.
Mam to samo ;-) ale z doświadczenia wiem że odkładanie na później nie wychodzi mi... później nie wyrabiam co efektem jest 4 godziny snu na dobę ;-/
OdpowiedzUsuńPierwsze dni zwykle takie są, trzeba troszkę czasu by się znów na nowo zorganizować i wszystko było bez obsunięć :D
OdpowiedzUsuńAch ten wrzesień szkoła... jakoś tak dziwnie wracać do rzeczywistości...
OdpowiedzUsuńsama czuję się taka rozlazła...
Ja ostatnio bylam odcieta od neta i mi sie nazbieralo blogowych zaleglosci, ze ho ho :)
OdpowiedzUsuń