Dziś rano pani M. wybrała się po chleb, ciasteczka i serki topione.
Szła sobie spokojnie w ten dziwnie... jesienny poranek i wdychała... jesienny zapach (czy to nie absurd w środku lata).
Uderzyła ja woń palonych liści (?!) i nagle przypomniała sobie, jak tą samą drogą szła jakieś 25 lat temu...
Wtedy to było ogromne pole rzepaku z wydeptaną ścieżką. Ścieżka prowadziła do jej babci, a gdyby poszło się nią nieco dalej, dotarłoby się do małej blaszanej budowli, udającej Kościół.
Dziś w miejscu rzepaku jest szkoła, basen, boisko i bloki mieszkalne. Ścieżkę zastąpiono nowoczesnym chodnikiem. A Kościół jest ogromnym gmachem z czerwonej cegły.
Pani M. dzielnie podążała do piekarni i znowu zatęskniła za dziewczynką z warkoczami...
(Jakby się ktoś gubił w tych wiecznie zmieniających się miastach pobytu, to tym razem pani M. jest w mieście na J., ze Stworkami /jupppiiii/. Spędza kilka wolnych dni ze swoimi rodzicami, którzy do tej pory dzielnie zajmowali się wnukami :) )
Nie tesknil juz tyle za ta dziewczynka :)
OdpowiedzUsuńZycie toczy sie dalej,badz tu i teraz, nie ogladaj sie za siebie.
Doceniaj to co masz i ciesz sie tym, bo nigdy nie wiadomo czy nie mialabys gorzej . :)
I Tobie wakacje sie przydadza, wiec odpoczywaj ile sie da :)))
POZDRAWIAM I SCISKAM
Też mam taką "swoja" droge- u mamy. Teraz kupa tam domków jednorodzinnych .... no i kościól jak sie patrzy :)))
OdpowiedzUsuńZ biegiem lat coraz bardziej mam ochote pojechac do pewnej wsi, typowej polskiej, z lanami zboz, lasem i gospodarstwami ...
OdpowiedzUsuńTakie jest niestety życie, wszystko się zmienia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam