Pani M. odwiedza swoje rodzinne miasto dość regularnie i zawsze wtedy może liczyć na wielkie zainteresowanie swoją osobą. Każdy chciałby wiedzieć gdzie mieszka, co robi, czy ma wciąż tego samego męża. Pytaniem odwiecznym jest oczywiście:- Czy pracujesz?
Początkowo strasznie jej było.. wstyd albo raczej czuła się zażenowana, że nie pracuje.
Najciekawsze są spotkania z pewnym wujkiem.
Wujek M. jest osobą bardzo lubiącą cudze potknięcia.
Z udawaną życzliwością wypytuje o tematy, które mogą sprawić rozmówcy jakieś trudności..
Tak też było ostatnim razem...
-Cześć! Przyjechałaś do mamy?
-Tak (skoro stoję z nią i jestem w jej mieście , to chyba oczywiste) u mamy zawsze najlepiej-odpowiada z teatralnym uśmiechem pani M.
-Aaaa..-delikatne uniesienie górnej wargi zwiastuje przejście do meritum- A Ty pracujesz?
-Nie wujku (po co pytasz skoro wiesz doskonale, że nie). Nie muszę, to nie pracuję.. (to oczywiście wersja zdarzeń dla złośliwych)
-No popatrzcie państwo, popatrzcie. I po co te kobiety się kształcą. Ty to prawie najwyżej przecież (że jak?? Nic mi o tym nie wiadomo, mam tylko mgr przed nazwiskiem) a i tak musisz w domu siedzieć.
-Ale dzięki temu, że się uczyłam, mogę być mądrzejszą mamą dla dzieci.
-Ha, ha- z pobłażliwym uśmieszkiem zarechotał wujek i wykrztusił- No to by się jeszcze jeden synek czy córeczka mógł pojawić..
Tu pani M. nie wytrzymała.. Uśmiech spełzł z jej twarzy i gdy wujek oddalił się o kilka kroków, cytując innego członka swojej rodziny, szepnęła do mamy: A niech mu gębę wykręci za takie życzenia....
I obie wybuchnęły śmiechem...
Wścibskość i złośliwość ludzka nie zna granic :/
OdpowiedzUsuńJa nie rozumiem jak rodzina taka dla siebie może być. Czesciej sie spotykam z zyczliwoscia ze strony obcych mi ludzi niz z mojej wlasnej rodziny.
I to jest przykre....
Ale madrze mu odpowiedzialas :) he he
BUZIACZKI
Uwielbiam takie klimaty! :/
OdpowiedzUsuńCzasem się zastanawiam skąd się to bierze. I wysnuwam wniosek, że pewnie wszystko przez to, że ludzie nie czują się szczęśliwi. Bo patrz: człowiek szczęśliwy to człowiek, który tego samego życzy wszystkim dookoła. Nie szuka dziury w całym, cieszy się, że Ci dobrze.
OdpowiedzUsuńU nas ludzie mają jeszcze taką mentalność, niestety. Są smutni, nieszczęśliwi, narzekający. Mam jednak wrażenie, że to się zmienia. Ale nie samo - to my musimy nad tym pracować. Ja zmieniam u siebie i jakoś idzie (już potrafię złapać się na stękaniu):) Uczę się zamieniać stękanie na jakieś bardziej energiczne działania. Na przykład energiczne stawianie odporu takim jak Wujek M. Zupełnie jak Ty w swoim wpisie :)
spoko:) skoro nie pracujesz, to powinnaś mieć przedszkole w domu, bo wtedy byłoby ci trudniej i wujek miałby się czym pożywiać:))
OdpowiedzUsuńhaha
ja z kolei uwielbiam pytania typu: kiedy wreszcie?
OdpowiedzUsuńmyślałam, że jak się usamodzielnię to się skończą, bo jako nastolatka słyszałam: kiedy wreszcie spoważniejesz, kiedy wreszcie posprzątasz, kiedy wreszcie weźmiesz się za naukę do matury, kiedy wreszcie zaliczysz sesję itp, itd
A teraz: kiedy wreszcie będziecie mieć drugie dziecko, kiedy wreszcie on zacznie mówić (chodzi o mojego syna), kiedy wreszcie nas odwiedzisz itd.
Niezmiennym pozostało pytanie: kiedy wreszcie spoważniejesz?
- po prostu "uwielbiam to"
dobrze, ze ja nie mam takiego wujka ;3
OdpowiedzUsuńbyło ekstra, chętnie bym to powtórzyła ;3
mądrze mądrze :) takiemu trzeba dogadać aż w pięty pójdzie brawoooooo :)
OdpowiedzUsuńhaahahahhahahahaha:) super:):)kocham twoja tworczosc:D powaznie powinnas wydac ksiazke!!!!zastanow sie na tym bo tak lekko i z poczuciem humoru piszesz;)! kurcze prawda jest taka ze jak nie musisz pracowac,masz meza ktory zarobi na wasza cala rodzine zeby sie wam fajnie zylo,to bez sensu byloby pracowac, miec duzo mniej czasu spedzonego ze stworkami itd , powiem ci takich mezczyzn jest naprawde malo,wiec masz naprawde duze szczescie:)
OdpowiedzUsuń