poniedziałek, 2 maja 2011

Deser...

Pani M. spędziła wczorajszy dzień i dzisiejsze popołudnie ze swoją babcią G.
Jak wiadomo bardzo ją kocha i nie wyobraża sobie życia bez niej...
To ona zawsze z ogromnym przekonaniem pokazywała, że kobiety są silne.
Mimo, że wiele jej poglądów nie do końca pokrywa się z tym, co ma w głowie jej wnuczka, babcia zawsze była jej bardzo bliska.
Pani M. podziwiała ją za to, że poświęciła całe życie dla rodziny. Najpierw wychowywała swoje dzieci, potem wnuki... Ciągle miała w domu stosy pieluch, hałas małych głosików i porozrzucane wszędzie zabawki.
Nawet, gdy większość jej podopiecznych wyrosła, to i tak niemal codziennie wpadali do niej na obiad.

I nigdy nie dostali zupy z paczki czy innych pomysłów na... Był kotlet schabowy z wielkim stosem surówki i zupa z obowiązkowym rogalem (bo przecież zupa to sama woda ;) ). A babcia pełna energii marudziła, gdy ktoś nie sprostał jej przedwojennym porcjom...
Pani M. codziennie po szkole wpadała do mieszkania na parterze, by opowiedzieć o swoich sukcesach i poczuć zapach aromatycznych sosów i wybornych chruścików, roznoszący się po całym domu.

Gdy pani M. sama wpadła w kierat domowych obowiązków, zaczęła się zastanawiać, jak babcia dała radę. Jak udało się jej nie zwariować? Nie użalać nad sobą?
Przecież żyła w czasach, gdy nie było gotowych zupek w słoiczkach, pampersów a nawet zwykłych śpioszków.. Nie ma co wspominać nawet o pralce i innych takich gadżetach...
Dodatkowo miała czwórkę, a nie dwójkę dzieci.. Potem dwa razy tyle wnucząt...
I nigdy nie odmówiła pomocy, każdego przyjęła, każdego nakarmiła...
Pani M. chyba nie dałaby rady. Pewnie jest zbyt dużą egoistką....
Ale cztery ściany i rutyna po prostu ją dobijają...

Dzisiaj, spoglądając na swoja babcię, pani M. nie myślała jednak tylko o tym, co tamta poświęciła.
Patrzyła na starość...
I nie po raz pierwszy spostrzegła jak bardzo się jej boi.
(Szczególnie teraz, gdy od pewnego czasu czuje się już ZA stara. Nie wie na co, ale jest już ZA)
Bała się jej, patrząc na babcię, która straciła swój ogień.
Z pobladłymi oczami, smutną twarzą i jakąś taką kapitulacją...
Bała się, że tak mało zrobiła, a tak szybko minęło jej ostatnie dziesięć lat...
Że ona także stoi w miejscu, nie szukając siebie, nie robiąc nic, by coś zmienić...


I tak na koniec, żeby już nie przedłużać, pani M całkowicie zgadza się ze stwierdzeniem Stephena Kinga w "Bezsenności"...
Starość to obrzydliwy deser podany po doskonałym posiłku.

7 komentarzy:

  1. jedna moja babcia jest taka sama, właśnie za nią tęsknię najbardziej. gdyby mieszkała bliżej byłabym u niej codziennie.
    a starość chyba zaczyna przerażać jak człowiek dobija do 30stki; wcześniej o tym nie myślałam, a teraz myślę...

    OdpowiedzUsuń
  2. moje klimaty jedzeniowe;) schaboszczak itp;)

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam Kinga, uwielbiam jeść, a starości boję się najbardziej.. ona się Panu Bogu szczególnie nieudała...
    mam z dzieciństwa podobne wspomnienia, a dla swojego dziecka też staram się stworzyć taki dom z deserem (prawdziwym), pachnący ciastem, z zabawą i gwarem, jak tworzyły nam nasze Babcie i z szacunkiem do starszych ludzi

    OdpowiedzUsuń
  4. mi juz niestety tej jednej najlepszej, najblizszej...najukochanszej babci zabrakło...:(
    a druga jest daleko... a szkoda , mam nadzieję że w krótce ją odwiedze.. bo tęsknie strasznie..


    a staraść cóż, mam takie same myśli..

    OdpowiedzUsuń
  5. pani M. post jest po prostu piekny,doskonaly, zgadzam sie z nim w 100% i az uronilam lze czytajac go:) tez sie boje starosci,strasznie,potwornie,ostatnimi czasy w ogole mysle caly czas o dziwnych rzeczach. majac 23 lata w ogole nie powinnam sie zastanawiac i smucic takimi rzeczami,a nie potrafie sie nie zastanawiac !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Przybilo mnie to. Tez sie boje starosci patrzac na moja Babcie, ktora od kilku lat tylko siedzi w tym samym miejscu.

    Ide upiec jakies ciasto na poprawe humoru.

    OdpowiedzUsuń
  7. Smutno mi sie zrobiło czytajac tego posta...
    Ja tez mialam taka Kochana Babcie.
    Niestety juz nie zyje :(
    Ona nigdy sie nie gniewala , zawsze byla usmiechnieta, nawet gdy walczyla z rakiem nigdy nie skarzyla nam sie na ból , niechciala innym sprawiac przykrosci ...

    Wiec docen Twoja Babcie i ciesz sie ze jeszcze istnieje taka dobra osoba ...

    A starosci boje sie najbardziej w zyciu...
    Moze nie tyle tego ,ze zmienie sie wizualnie i fizycznie ale tego ze starosc = sie ze smiercia...
    i ubolewam nad tym ,ze omienie mnie duzo z zycia mojego doroslego wtedy juz syna, wnuczat i pewnie prawnuczat...
    Chcialabym zyc...zyc wiecznie... heh...


    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń

Jeśli pozostawisz swoją myśl, będzie mi bardzo miło :)