środa, 7 grudnia 2011

Klapsy

Pani M., jak każdy rodzic, ma ograniczone zasoby cierpliwości.
Zazwyczaj jednak, gdy się kończą, jej głos podwyższa się o kilka oktaw w górę...
Stara się panować nad niekontrolowanym ruchem ręki w stronę dziecięcych czterech liter.
Stworek Starszy dostał od niej klapsa może trzy razy w życiu.. Stworek Młodszy (bardziej niesforny), kilka razy więcej..
Za każdym razem jednak pani M. była na siebie zła, że nie dała rady.. Bo każdy klaps to klęska rodzica, który nie potrafi zapanować nad sytuacją...
Lepsze są rozsądne kary, które bardziej zapadają w pamięci dziecka i nie robią mu przy tym żadnej krzywdy...

Z tym bagażem przemyśleń pani M. została wczoraj postawiona przed dziwną sytuacją...
12.30, Stworek Mniejszy siedzi sobie w foteliku samochodowym i śpiewa o bałwanku.
W pewnym momencie rzuca w przestrzeń: "pani Ma. mnie dzisiaj klapnęła w pupę" i znowu nuci o bałwanku..
Matka skupiona na drodze, dopiero po kilku sekundach wyłapała przerywnik.
Zwątpiła...
Może to refren jakiś?
Zapytała więc grzecznie: "N., co się stało? Kto Ci dał klapsa?"
-"A nie będziesz się martwiła?"
-"Pewnie, że nie."-niezgodnie z prawdą odpowiedziała pani M.
Stworek zamilkł, napięcie rosło....
-"Pani Ma. mi dała klapsa, bo się odwróciłam..."

Dalej potoczyło się standardowo... Pani M. ciśnienie skoczyło, już w myślach robiła awanturę pani przedszkolance i przepisywała dziecko do innego przedszkola.
Po jakimś czasie ochłonęła, odebrała Stworka Starszego ze szkoły i zaczęła obmyślać strategię...
Najpierw wykluczała jakąkolwiek "pomyłkę" Małego Stwora...
Po setnej próbie wyciągnięcia całej historii, nabrała pewności, że wszystko to prawda...

Rano poszła do pani Ma i próbowała grzecznie i spokojnie porozmawiać.
Napotkała na opór, pani wyparła się wszystkiego, twierdząc, że dziecko kłamie.
I że oczywiście klaps był, ale dała go inna pani, innemu dziecku...
(pani M. miała potwierdzenie 2 innych dzieci, że stało się tak, jak mówiła jej córeczka).
Pani M. dała jej jednak do zrozumienia, że swoje wie.

Ja rozumiem kary i jak najbardziej jestem za, jeśli dziecko nabroiło.
Ale można je usadzić samotnie na krześle, albo nie pozwolić się bawić, a nie stosować kary cielesne.
Jest wiele różnych, mądrych metod!
Żaden obcy człowiek nie ma prawa bić dziecka! Nawet rodzic nie powinien, a co dopiero pani przedszkolanka...

17 komentarzy:

  1. Oj nieciekawa sytuacja! Ja też jestem przeciwna biciu dzieci. Dla mnie każdy nawet lekki klaps to porażka rodzica. Wiem jednak, że często to jest silniejsze od nas. Sama dałam klapsa synkowi raz- odruchowo. Przytulił się do mnie i ugryzł. Nie wiem jak to się stało, ale odruchowo wymierzyłam mu klapsa. Miałam kaca moralnego, bo obiecałam sobie nigdy tego nie robić. Byłam bitym dzieckiem, zadra siedzi do dziś, mimo, iż jestem dorosłą kobietą i kocham swoich rodziców.
    Nikt nie ma prawa bić słabszego, a szczególnie osoby, którym powierzamy opiekę nad naszymi pociechami. Skandal.

    OdpowiedzUsuń
  2. .... pięknie ;/ sama pewnie nie zareagowałabym spokojnie...prawa nie ma, ani Twojemu ani żadnemu innemu dziecku tego robić, choćby nie wiem jak było nie znośne.. (bo dobrze wiemy , że dzieciaki dają popalić )

    OdpowiedzUsuń
  3. i doprawdy nie wiem co to za wytłumaczenie, że to była inna pani i innemu dziecku się oberwało.. jestem poirytowana;/

    OdpowiedzUsuń
  4. chyba żartujesz?!?!?!!?!?!
    jakim prawem przedszkolanka bije dzieci???
    i to jeszcze moją najkochańszą.
    ja bym tego tak nie zostawiła na Twoim miejscu.
    nawet jeśli ona się wyparła, to i tak potwierdziła, że taki incydent (bicie dziecka) miało miejsce w przedszkolu.
    i to jest wystarczający argument, żeby zrobić porządna awanture i wyciagnac konsekwencje.

    w mojej byłej szkole (tam,gdzie chodziłam do podstawowki) kilka miesiecy temu wybuchła afera, że dyrektorce zdarzyło się kilka razy uderzyć ucznia.
    i teraz ma nad sobą kuratora i straciła posadę.

    i bardzo dobrze/

    rozumiem, że to jest praca, gdzie łatwo mogą puscic nerwy, bo bywa, ze nie ma sie cierpliwosci do wlasnych pociech a co dopiero do obcych, ale w pracy trzeba być profesjonalistą, niezależnie od wszystkiego.

    jesli ta pani tego nie wie, to niech zwija swoje manatki z tej placówki.

    ot.co.

    kuzynka

    OdpowiedzUsuń
  5. co teraz zamierzasz? chyba tego tak nie zostawisz?

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie kiedyś nauczycielka w podstawówce na historii pociągnęła mocno za włosy ponieważ uznała, że przeszkadzam na lekcji. Nawet nie zauważyła, że pomyliła dzieci i że to co zrobiła zabolało.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest koszmar! Żadna nauczycielka NIE ma prawa podnieść ręki na dziecko! Co taki mały człowiek ma potem zrobić! Nie ma dla takich zachowań żadnego wytłumaczenia a na pewno nie jest nim zdenerwowanie!!! Niech sobie wyjdzie na zewnątrz i głową w mur przywali może jej pomoże się opanować bo jest od tego żeby być opanowaną bez względu na to co zrobi dziecko! Straszne jest tez to że cała sprawa nie jest prosta....

    OdpowiedzUsuń
  8. Az sie zatrzeslam jak to przeczytalam. Takie panie nie maja prawa pracowac w przedszkolu!

    OdpowiedzUsuń
  9. absolutnie się z tobą zgadzam

    OdpowiedzUsuń
  10. bicie - zwłaszcza częste - nie przynosi oczekiwanych efektów..

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta pani popelnila blad widac ze moze minela sie z powolaniem.Klaps nawet gdy nie zabolal fizycznie to psychicznie doszlo do ponizenia dziecka wobec grupy a to skutkowac moze na przyszlosc.Jest to zawstydzenie dziecka wobec grupy i pokazanie przez to ze dziecko jest istota slabsza .niektorzy mysla ze tylko ciezkie i ciagle bicie jest karygodne.Bardzo brzydko postapila twierdzac ze mala klamie mysle ze wieksze zaufanie wzbudzilaby przyznajac sie.Nie zaufalabym jej w zadnej sprawie jest zaklamana inieuczciwa i nie zna podstaw psychologiidziecka i metod wychowawczych.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jako pedagog powinna wiedziec, ze sa inne metody wychowawcze niz klaps. Nie mowie tu, ze ja nie stosuje tego, ale obcych dzieci bym nie tknela.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przecież uczyła się o tym, że są inne metody niż klapsy... W ogóle, że sobie na to pozwoliła...

    OdpowiedzUsuń
  14. Co????? Wierzyc mi sie nie chce w to co wlasnie przeczytalam... Co to za debilka, nikt nie ma prawa bic twoich dzieci, nikt i nigdy!!! Lwica sie we mnie wlaczyla i pazury ostrze!!! Mam nadzieje, ze podejmiesz odpowiednie kroki.
    pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  15. Mi samej zdarza się dać klapsa... Ale żaden nauczyciel nie ma do tego prawa!!!

    U Mateusza w przedszkolu nagminne było szarpanie dzieci, żeby usiadły na dywanie albo przeszły w inne miejsce. Skończyło się na tym, że zmieniono wychowawczynię. Inna sprawa, że dopiero niedawno Mateusz przyznał mi się, że dostał od pani klapsa kiedy był jeszcze w grupie 3-latków :/

    OdpowiedzUsuń
  16. joanna przedszkolanka18 grudnia 2011 17:05

    czytam i oczom nie wierze... karygodne jest to co owa pani zrobiła ale tez karygodne jest - moim zdaniem - przekonanie (i co gorsza wcielanie go w życie) ze skoro to moje dziecko to mogę je uderzyć ale ktoś obcy nie...cóż za poplątana moralność, bicie jest biciem niezależnie od tego kto tego dokonuje

    OdpowiedzUsuń
  17. Dziecko to człowiek.Od dorosłego różni go wzrost i kilka umiejetności, a właściwie ich brak. Dorosłemu nikt nie daje klapsa, ale dziecku tak. Bo jest mniejsze i dorosły ma przewagę. Głupota i bezmyslność dorosłych.

    "Lepsze są rozsądne kary, które bardziej zapadają w pamięci dziecka i nie robią mu przy tym żadnej krzywdy..." Nie ma kar rozsądnych. Każda robi dziecku krzywdę.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli pozostawisz swoją myśl, będzie mi bardzo miło :)