piątek, 4 lipca 2014

Ano tak..

Żywot matki polki do potęgi trzeciej bywa przewrotny...
Jakieś dwa miesiące temu potomek M. Pierworodny zaczął obrzucać swą rodzicielkę bezpodstawnymi oskarżeniami. Bo jak to w ogóle możliwe i dlaczego nas to spotkało, że cały rok szkolny nie udało się mu opuścić ani jednego dnia.
Inni to mają super, ekstra i w ogóle, bo sobie choruja, a on to ani razu.
I to na pewno wina matki, że przyjemności wszystkie muszą go omijać...

I jak to zwykle w takich sytuacjach bywa Stwór najstarszy  dowiedział się jak to " miło" jest w końcu zachorować.
Przydybało go z grubej rury, na bogato. Ospa.
Dostał ją w prezencie od młodszej siostry.
W przeciwieństwie jednak do niej nie jest tylko Biedroniem ( zbieżność nazwisk przypadkowa). Jest raczej wypukłym odpowiednikiem rrozgwieżdżonego nieba...
I wiecie co.?
Nie dalej jak wczoraj przyznał matce rację, że nie istnieje nic gorszego niż bycie chorym i on już nie ma zamiaru. Nigdy! I niech już będzie stuprocentowa frekwencja w przyszlym  roku! A jakże!

Tymczasem Kropka bezpowrotnie utraciła to przezwisko.
Pasowało do niej gdy zamieszkiwała brzuch swojego chodzącego inkubatora.
Teraz jest Bunią/Pipinką/Selenią/lLupitą lub (gdy przeskrobie;)) Bubą;)
Lista jej ksywek właściwie nie ma końca.

Pani M. Z letka nie na czasie, opóźniona w rozwoju i w ogóle taka jakaś rozlazła....

1 komentarz:

  1. najważniejsze że przyznał racje mamuni - szkoda że musiał się tak boleśnie przekonać oj oj .


    Lupita :D podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli pozostawisz swoją myśl, będzie mi bardzo miło :)