środa, 15 lutego 2012

O mandarynkach...albo i nie...

Jak można sprzedawać owoc jako MANDARYNKĘ, skoro to wcale nie jest ona?
MOŻNA!
Pani M. właśnie wcina miniaturę pomarańczy, którą kupiła z przekonaniem, że jest to mandarynka właśnie.
Jeśli tak, to jakaś po przejściach.
Brrrr

A ten śnieg za oknem to robi sobie żarty!
Zjawia się z niemal dwumiesięcznym opóźnieniem i myśli, że ktoś się zachwyci!
Mowy nie ma!
Wiosna ma być, a nie zaspy po kolana!

Dzisiejszy wieczór zapowiada się niezbyt ciekawie...
Nie ze względu na pogodę, tylko na mnóstwo zaległości.
Na przykład w pisaniu pewnych zadań i..prasowaniu:(
Pani M. tak sobie marzy, żeby to się zrobiło samo.
A ona mogłaby zasiąść na kanapie z jakimś ciepłym winem (którego notabene chyba nigdy jeszcze nie piła, o ile ją pamięć nie zawodzi), w miłym towarzystwie.
Nie jest to jednak możliwe, bo póki co towarzystwa brak :(- pan M. na wyjeździe, Sister (za) daleko, mama również, a jedyna kochana osoba z miasta na Ł. szusuje gdzieś po włoskich stokach....
Miasto na Ł.... ech....

6 komentarzy:

  1. Taaaak...o wiośnie marzy się nawet bedac na Wyspie...i o towarzystwie miłym czasami też ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja teraz na śnieg nie narzekam, bo u nas ferie... Niech się dzieciaki nacieszą (/ pomijając moje dziecko uziemione w czterech ścianach...)

    OdpowiedzUsuń
  3. mamam mi w nocy pisala smsa ze tak ich zasypalo ze beda od swiata odcieci do jutra .....a mi sie marzy takie zaspy bialy puch sniegg mrozzzzz

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż... mnie tam pomarańczowe owoce się zawsze mylą ;P

    A śnieg niech se będzię, byleby mrozy poszły a kysz!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli pozostawisz swoją myśl, będzie mi bardzo miło :)