Niektórzy nie wierzą, niektórzy się dziwią, inni dają super porady.
Bo jak to możliwe, by mieć za mało pokarmu...
Pewnie za słabo odstawia, nie chce jej się, ogólnie rzecz biorąc co z niej za matka????
Pani M. Nikomu nie życzy problemów z laktacją.
No chyba że nawału, który jej nigdy nie spotkał.
Przy pierwszym dziecku wiedziała, że będzie karmić piersią.
Starszak numer jeden ssał i ssał ale nic mu nie leciało.
Położne przychodziły, dusiły i wyciskały a bar mleczny jak był pusty tak był.
Stwór urodził się głodny i nawet jeśli gdzieś znalazł te 3 krople mleka (choć ich nie było...) to nie przeszkadzały mu one w darciu się w niebogłosy i proszeniu o należne mu żarcie.
W szpitalu nie dali, bo.... on nie mógł być głodny i trzeba pozwolić naturze działać.
Natura działać nie chciała...
W piątej dobie Stwór był dokarmiany i szczęśliwy.
Tymczasem jego matka zalewała się łzami, ocierając się o depresję poporodową.
Była złą matką.
Laktator ściągał jej po 20 ml z obu piersi...
Stwór potrzebował trzy razy tyle...
Dokarmianie trwało kilka tygodni, ale laktacja mimo dostawania i odciągania wcale nie ruszyła...
Pani M. czuła, że jest niepełnowartościową mamą....
Szczególnie gdy ktoś zadawał jej pytanie: czym karmisz?
Przy Stworze z numerem drugim było podobnie.
Zero pokarmu, ale płaczu o żarełko mniej.
Ten egzemplarz nie przepadał za jedzeniem i tak mu zostało do dziś.
Z laktacją było przez chwilę odrobinę lepiej...
Dzięki herbatce "Bocianek"..
Jak tylko herbatka się skończyła, laktacja umarła śmiercią naturalną.
Pani M. było przykro, ale z powodu problemów z niejedzeniem Stwora Drugiego, nie miała czasu popadać w czarną rozpacz jak za pierwszym razem...
Teraz jest Kropka.
Urodziła się głodna.
Podobnie do brata ssała ile mogła, ale po kilkunastu godzinach zarządziła głośny strajk.
Tym razem położne same ją dokarmiły...
Gdy na sali pojawił się ginekolog badający piersi pokiwał głową nad panią M.
"Z pustego i Salomon nie naleje"
A tymczasem inne mamy zalewały się mlekiem....
Pani M. jednak nie poddawała sie.
Piła herbatki, łykała tabletki i..
Bywały dni gdy Kropka co drugie karmienie najadała sie cyckiem, bez dokarmiania.
Duma, radość, nadzieja...
Ale niestety to były chwile.
Dziś jest kryzys...
Kropka od wczoraj mniej je.
Pani M. z piersi ściąga dawki głodowe. Jak ściągnie to dla Kropki nic nie zostaje, więc i tak butelka...
Łzy jak grochy lecą z oczu pani M.
Bo piersi nie dają rady, bo kropka obniża normy dobowe! bo bo bo...
Pani M. ma taką "urodę" hormonalną..
Jej comiesięczne kobiece dni pojawiają się od zawsze co 2, 3,6 miesięcy...
Przyczyny nie znaleziono.
Jej biust, choć najpokaźniejszy w rodzinie, nie daje rady wykarmić dzieci..
Mimo wsparcia...
I choć łatwo to stwierdzić, dużo trudniej zaakceptować....
I pogodzić się z tym....