środa, 22 lutego 2012

Przełom(ik)

Nie jest to może koniec smutków, ale krok w stronę przełomu na pewno.
Skoro zima i szarość chcą zepsuć wszystkim humor, pani M. postanowiła znaleźć coś pozytywnego.
I mimo, że wkoło słychać tylko o morderstwach, intrygach i zdradach, dziś będzie o tym, że miłość istnieje.
Mimo dziwacznych czasów, ona doskonale sobie radzi!
To samo z przyjaźnią....

Po pierwsze: kilka dni temu zadzwoniła bliska koleżanka z miasta na P.
Temat przewijał się wokół dzieci, zimowego doła i... ślubu rodziców.
Nie byłoby w tym może nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że to drugi ślub.
I to nie jest niczym nadzwyczajnym, jeśli nie wspomnimy, że to drugi ślub tych samych ludzi:)
Niesamowite!
9 lat temu postanowili się rozstać .
W tym czasie każde z nich żyło osobno, szukając innych dróg.
Okazało się, że  droga była tylko jedna, wspólna.
Oboje to zrozumieli i przysięgli sobie miłość od nowa....

Po drugie: wczoraj po godzinie 18 do włoskiej knajpki w mieście na Ł. weszła prześliczna solenizantka.
Nie miała pojęcia, że tuż za szklanymi drzwiami czeka na nią tłum przyjaciół.
Nie miała również pojęcia jak starannie jej osobisty małżonek przygotował całą intrygę.
Pierwszy szok, zamienił się oczywiście w wielką radość.
Śmiechom nie było końca!
Wszyscy zjawili się tam dla niej i dało się poczuć, że naprawdę im na niej zależy :)


śmieszne i troszkę straszne chwilami:

poniedziałek, 20 lutego 2012

Liścik

Jestem ostatnio bardzo zmęczona.
I to nie do końca fizycznie..
Bardzo zmęczona.
Dlatego przepraszam, że nie komentuję i mało piszę.
Byle do wiosny!
Pani M.

czwartek, 16 lutego 2012

Trochę bez sensu o błędach

Nikt nie jest idealny.
Pani M. w szczególności.
Ale niektórzy twierdzą,że są ,a mimo to popełniają błędy.
Najgorzej jest nie mieć litości nad kimś, kto się martwi.
Nie próbować wejść w jego skórę.
Dać mu choć znak, że wszystko jest dobrze.
Może to po prostu ukryte dno nie pozwoliło na jeden mały klik palcem w klawiaturę....


I choć nie lubię tej artystki, piosenka zawsze mi się podobało:

środa, 15 lutego 2012

O mandarynkach...albo i nie...

Jak można sprzedawać owoc jako MANDARYNKĘ, skoro to wcale nie jest ona?
MOŻNA!
Pani M. właśnie wcina miniaturę pomarańczy, którą kupiła z przekonaniem, że jest to mandarynka właśnie.
Jeśli tak, to jakaś po przejściach.
Brrrr

A ten śnieg za oknem to robi sobie żarty!
Zjawia się z niemal dwumiesięcznym opóźnieniem i myśli, że ktoś się zachwyci!
Mowy nie ma!
Wiosna ma być, a nie zaspy po kolana!

Dzisiejszy wieczór zapowiada się niezbyt ciekawie...
Nie ze względu na pogodę, tylko na mnóstwo zaległości.
Na przykład w pisaniu pewnych zadań i..prasowaniu:(
Pani M. tak sobie marzy, żeby to się zrobiło samo.
A ona mogłaby zasiąść na kanapie z jakimś ciepłym winem (którego notabene chyba nigdy jeszcze nie piła, o ile ją pamięć nie zawodzi), w miłym towarzystwie.
Nie jest to jednak możliwe, bo póki co towarzystwa brak :(- pan M. na wyjeździe, Sister (za) daleko, mama również, a jedyna kochana osoba z miasta na Ł. szusuje gdzieś po włoskich stokach....
Miasto na Ł.... ech....

wtorek, 14 lutego 2012

O granicach wolności słowa.

"Gdyby się zdarzyło, że zaszłam w ciążę, i byłby to siódmy czy ósmy miesiąc, to ja bym skoczyła z któregoś piętra, pod pociąg bym się rzuciła, ale na pewno bym tego dziecka nie urodziła".

 "Zrobiłam to dwa razy (aborcję.). Nigdy z tego powodu nie miałam traumy, tylko mówiłam: Boże, jak to cudownie, że ja to zrobiłam".

Kobieta, która wypowiedziała takie słowa jest bardzo szanowana w środowisku...
Pani M. kiedyś również bawił jej sposób wypowiedzi, a nawet większość treści, które produkowała.
Ale granica ludzkiej przyzwoitości została mocno przekroczona.
I wcale nie chodzi tutaj tylko o czyjąś wiarę lub jej brak, ani o to czy ktoś jest za aborcją czy przeciw niej.
Chodzi o to, że może ludzie nie chcą wysłuchiwać historii na temat patologicznych poglądów podstarzałej kobiety.
Jeśli ktoś ją kiedyś skrzywdził i straciła elementarne uczucia... smutno, ale po co ona opowiada o tym publicznie?
Jej sprawa, jej problem i jej intymność.

A tak z innej strony...
Zabić dwoje dzieci i mieć z tego przyjemność to chyba jakiś rodzaj sadyzmu?
Przecież kobieta podobno inteligentna i podobno wykształcona powinna wiedzieć skąd się te dzieci biorą.
I jeśli posiada tę tajemną wiedzę, mogłaby po prostu się przed nimi zabezpieczyć.
Tymczasem zabrakło odpowiedzialności.
Przyjaciółka tej pani, znana artystka po nieudanym liftingu, zachwyca się, że to były czasy, że była wolność seksualna i każdy mógł spać z każdym... I że pani z telewizji śmiecianowej to miała prawo, bo to jej ciało i jej przyszłość. A Polacy to kołtuństwo z uprzedzeniami.

Ale zapomniała o tym, że już w 23 dniu życia płodu zaczyna bić jego serduszko.
A bardzo rzadko zdarza się, by ktoś wiedział o ciąży wcześniej, szczególnie o ciąży niechcianej, z zaskoczenia.
Dlatego mówienie, że zarodek to zlepek komórek do mnie nie przemawia.
To człowiek, milimetrowy ale człowiek.

I aby nie wchodzić dalej w ten temat przedstawię świetny komentarz jednej z internautek (mamunia):
"No właśnie, pani guru Czubaszek. mam taki problem... Syn mi dorasta. Ma 15 lat i robi się niedobry. Nie słucha, jest arogancki, zaczyna palić i śmierdzą mu nogi. Już nie mam siły. Jestem młoda i mogłabym jeszcze poszaleć a tu taki strup. Tracę do niego serce i chwilami chciałabym go udusić. Mogę? W razie czego powołam się na panią. Sadze, ze sad zrozumie. W końcu to mój syn, moje życie i moja decyzja. Nikt nie będzie mi mówił jak mam żyć. Stary tez ostatnio mi się coś nie podoba. Ze za duży na aborcje? W końcu rok w te czy w te. Co za różnica. Wolność się liczy! Wolność i swoboda."

sobota, 4 lutego 2012

Nie fajnie...

Babcia G.czeka na śmierć.
Ciągle o tym mówi.
Nie chce nic planować.
I żegna się każdego dnia tak, jakby już na zawsze.

Nie fajnie.
Nie taka była jeszcze rok temu.
A przecież wszyscy kochamy ją z całego serca.
Ona jest jednak smutna.
Nie umie lub nie chce się cieszyć.
Nawet uśmiecha się jakoś mniej...

Teraz, gdy pani M. widzi ją codziennie, nie może odnaleźć tej dawnej, pełnej optymizmu babci G.
Ktoś ją zapewne podmienił.
Albo spotkała dementora, który wyssał z niej radość...
Tak.. to ta odpowiedź.
Dementor.
Znam nawet jego imiona....
Starość...
Samotność...
Życie...

środa, 1 lutego 2012