środa, 22 stycznia 2014
O tym, że czasem dobre intencje powodują same kłopoty...
Pani M. od tego leżenia/siedzenia to w końcu odleżyn dostanie albo kompletnie zeświruje...
Za miesiąc zapewne będzie sobie w brodę pluła, że mogła celebrować te chwile, a nie marszczyć się i marudzić.
W każdym razie leżąc sobie wygodnie na kanapie pomyślała, że możnaby auto sprawdzić.
Od piątku stoi biedaczysko i mrozem zarasta.
Pan M. obiecał je jutro trochę doprowadzić do ładu, ale przecież można mu pomóc.
Poza tym pani M. przypomniała sobie, ze benzyna ostatnio na wyczerpaniu była, ale zapomniała skręcić na stację bo... zrobię to jutro...
A że jej małżonek nie lubi, gdy czegoś brakuje stwierdziła, że oszczędzi mu (a przede wszystkim sobie...) ględzenia i narzekania na jej krótkowzroczność.
Jak pomyślała, tak zrobiła.
Na swoje pokaźne już kształty wciągnęła znienawidzone jeansy (8 mscy patrzeć na te same spodnie każdego dnia to już nieco za wiele), zabrała kluczyki i pomarszerowała do windy.
Wyturlała się z niej i głośno sapiąc pokonała kilka schodów w dół do drzwi wyjściowo-wejściowych.
Jej nozdrza zostały czule połechtane temperaturą (-8 póki co), ale na nic nie zważając dobrnęła do granatowego auta.
Nie straszne jej było otwieranie zamarzniętych drzwi!
Ochoczo chwyciła za płyn do odmrażania szyb i z dziecięcą naiwnością spsikała nim okna...
Odpaliła silnik. Dał radę :)
Zabrała się więc za szyby, ale ku jej zdumieniu płyn nie zadziałał.
Psiknęła raz jeszcze, dużo szczerzej.
Nic...
Lód ani drgnął.
Postanowiła ponowić próbę.
I nagle poczuła jak na jej uda wylewa się zimna ciecz..
Okazało się, że niechcący..tak przez przypadek... odkręciła butelkę...
Tłumacza ją jedynie mega grube rękawice (skradzione z szafy pana M.) których używała.
Fakt pozostaje jednak faktem.
Większość płynu znalazła się na jej spodniach oraz siedzeniu kierowcy z którego próbowała się wywlec.
Z lodem walczyła jeszcze 5 minut, ale poniosła sromotna klęskę.
jej granatowy mechaniczny koń nadal stoi skuty grubym lodem...
Przy okazji stwierdziła jeszcze brak płynu do spryskiwaczy...
Jutro szykuje się zły humor. Zły humor pana M.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
myślę, że pan M powalczy i da radę a Ty lepiej zostań w domu... bezpieczniej :))))))
OdpowiedzUsuńPan M doceni chęci! Oby ;P
OdpowiedzUsuńo kurde, hahaha. Może lepiej nic nie mówić i udawać, że nic się nie stało :P
OdpowiedzUsuń