niedziela, 27 kwietnia 2014

Finka 5

Obudziło mnie kląskanie makolągwy -zamruczała pod nosem pani M. próbując otworzyć jedno oko.
Makolągwa.. tak, na pewno. Zaraz zamknę okno i będzie po niej. Drugie oko leniwie wyłoniło się spod podnoszącej się powieki.
Pani M. wygramoliła się z łóżka i w lekkim półśnie podążyła w stronę okna.
Ręce w górę, hop i.... znowu w dół, bo okna były już zamknięte.
Ta makolągwa musi byc strasznie głośna w takim razie- przeszło przez myśl zaspanej kobiecinie.
A skoro nie da się nic zrobić z tym dziwacznym dźwiękiem, to należy go zignorować.
Zmeczone ciało z głośnym łoskotem spoczęło na łóżku.
Pani M. zasnęła tym dziwnym, minutowym snem, którego się nawet nie czuje.
I przez tę minutę znowu widziała makolagwę kląskającą na drzewie, za oknem.
Zacisnęła mocno powieki.
Próbowała udawac, że nic jej nie przeszkadza, że to muzyka relaksacyjna.
Z marnym jednak skutkiem.
Otworzyla oczy i spojrzała w lewo....
Nasilający się kląsk ptaszyska zaczął przechodzić w ryk..

Jaki ten ptak duży...- zdziwiła się próbując wyostrzyć wzrok- w wikipedii pisali, że to niewielki stwór...
Chwilę później ptaszysko zrobiło się jeszcze większe, rozwarło bezzebny dziób i....
pani M. musiała mu zapodać mleko :) bo "makolągwy" jak wiadomo kląskają z głodu :)
Szczególnie te śpiące w drewnianym więzieniu zwanym łożeczkiem dziecięcym :)


MOZECIE GŁOSOWAC NA PANIA M. TUTAJ

czwartek, 24 kwietnia 2014

She made my day!1

Pani M. już wczoraj odnalazła awizo spoczywające w czeluściach skrzynki na listy.
Domyślała się od kogo może być ta przesyłka.
Nie miała jednak pojęcia,że jej zawartość nieco się różni od zapowiadanej przez nadawczynię...

Cały dzień próbowała uspokoić wrzeszczące niemowlę.
Bezskutecznie.
Pani M. Miała ochotę rzucić się z mostu, balkonu lub innej wysokości, bo bezsilność w walce z bólem maleńkiej Istotki była ponad jej siły...psychiczne.
Echo w lodówce spowodowało jednak, że gdy w końcu Kropka zasnęła, pani M. wcisnęła się w jeansy i koszulę, ukryła za okularami niebotyczne cienie pod oczami i pogalopowała w stronę poczty.
Starszaki nie były z tego zbyt zadowolone.
W związku z wizytą na poczcie, obiecane przez matkę lody, miały się znaleźć w ich zasięgu dopiero kilkanaście minut później
Ale wyjścia nie było, matka chce dziecko musi(oj, żeby to tak było).

Gdy brązowa koperta trafiła w ręce adresata na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Angielska pieczatka (nie, to wcale nie zboczenie czy infantylność pani M.... )
Ten uśmiech bardzo szybko rozprzestrzenił się po całej twarzy bo obok wygranych mydełek w paczce znajdowało się coś jeszcze.
Ulubione (naprawdę!!!)szkockie ciacha i herbatka.
A także, co chyba najbardziej ucieszył panią M., kartka.

Fidrygauko droga!!!!!
Bardzo, bardzo dziękuję za wysiłek, który włożyłaś w skomponowanie tego prezentu!
Za to, że tak pięknie go spersonalizowałaś!
I w ogóle za chęci!!!!!!
To niesamowite, że osoba, która zna mnie tylko z literek, strzępków emocji i zupełnie wirtualnie, dokładnie wiedziała co sprawi mi radość.
Szczególnie dziś, gdy kryzys ścisnął za gardło....i głowę...

czwartek, 17 kwietnia 2014

takie tam...

Kropka rośnie.
Ma za sobą pierwsze szczepienia.
Jest przeurocza.

Pani M. mega zmęczona (szczególnie karmieniem Kropki)
Ale połóg za nią i postanowiła zadbać o siebie.
Tuż po świętach, jeśli Kropka pozwoli, zaczyna ćwiczyc.
Dlas zdrowia i lepszej kondycji.
Bo ciąża choć fajna , zostawia trwałe ślady...
Ale BYŁO WARTO!!!

WESOŁYCH ŚWIĄT!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

I czy nie i?

Kiedy kuzynka pani M. była tak malutka jak Kropka również miała problemy z jedzeniem.
Kolega jej taty , gdy spotykał kogoś z rodziny, zawsze pytał: "Kasia i czy nie i" (tłum.. Kasia je czy nie je..)

Kropka częściej nie i...
Przebadana została od cudnych stópek po czubek czarnej, lekko łysiejącej czupryny.
Pani M. osiwieje w końcu, to więcej niż pewne.
I choć sili się na odrobinę dobrego humoru, to możecie uwierzyć że resztkami nadwątlonej mocy.

Mleka jakietylko wypróbowane (pod nadzorem sztabu lekarzy w szpitalu).
Kropelki srelki i inne specyfiki również.
A Kropka jak wypycha jęzorem smoczka, tak wypycha.
Brzuszek ją boli to nie zaciągnie, a jak przestaje boleć to śpi jak kamień, nie do obudzenia...

Przy tym wszystkim jest bardzo kochana, nadal uwielbia się tulić i pani M. wciąż czuje do niej olbrzymią, niepojętą wręcz MIŁOŚĆ!!!!