Makolągwa.. tak, na pewno. Zaraz zamknę okno i będzie po niej. Drugie oko leniwie wyłoniło się spod podnoszącej się powieki.
Pani M. wygramoliła się z łóżka i w lekkim półśnie podążyła w stronę okna.
Ręce w górę, hop i.... znowu w dół, bo okna były już zamknięte.
Ta makolągwa musi byc strasznie głośna w takim razie- przeszło przez myśl zaspanej kobiecinie.
A skoro nie da się nic zrobić z tym dziwacznym dźwiękiem, to należy go zignorować.
Zmeczone ciało z głośnym łoskotem spoczęło na łóżku.
Pani M. zasnęła tym dziwnym, minutowym snem, którego się nawet nie czuje.
I przez tę minutę znowu widziała makolagwę kląskającą na drzewie, za oknem.
Zacisnęła mocno powieki.
Próbowała udawac, że nic jej nie przeszkadza, że to muzyka relaksacyjna.
Z marnym jednak skutkiem.
Otworzyla oczy i spojrzała w lewo....
Nasilający się kląsk ptaszyska zaczął przechodzić w ryk..
Jaki ten ptak duży...- zdziwiła się próbując wyostrzyć wzrok- w wikipedii pisali, że to niewielki stwór...
Chwilę później ptaszysko zrobiło się jeszcze większe, rozwarło bezzebny dziób i....
pani M. musiała mu zapodać mleko :) bo "makolągwy" jak wiadomo kląskają z głodu :)
Szczególnie te śpiące w drewnianym więzieniu zwanym łożeczkiem dziecięcym :)
MOZECIE GŁOSOWAC NA PANIA M. TUTAJ
MOZECIE GŁOSOWAC NA PANIA M. TUTAJ